Upadły polityk skompilował naprawdę ekscentryczną listę.
Koniec prezydentury Donalda Trumpa nie zbawi świata, ale z pewnością jest powodem do wypuszczenia ogromnego wydechu ulgi. Niestety, nawet w ostatnich dniach urzędowania polityk nabroił, m.in. doprowadzając do końca rekordową ilość kar śmierci czy ułaskawiając osoby na to niezasługujące. Co ciekawe, poza np. guru skrajnej prawicy Stevem Bannonem, Trump podpisał akty łaski również dla osób związanych z… hip-hopem.
Największą postacią, która doświadczyła prezydenckiej przychylności jest oczywiście Lil Wayne, który od lat zmaga się z federalnymi zarzutami dotyczącymi posiadania broni. Cieszyć się może także Kodak Black, który aktualnie siedzi również za zarzuty związane z bronią (chociaż jego starcie z prawem dotyczyło również napaści seksualnej). Ułaskawiony został także współzałożyciel kultowej wytwórni Death Row Records, Michael “Harry-O” Harris, który odsiaduje wyrok za współudział w próbie zabójstwa. Za tym ostatnim wstawił się m.in. Snoop Dogg, Kodaka bronili Gucci Mane i Lil Yachty, a Wayne… No cóż, Weezy pojawił się pod koniec kampanii wyborczej i wsparł Trumpa. Nie był w tym sam, bo obietnica niskich podatków dla bogatych skusiła także Lil Pumpa. Czyżby Obama przestał być najbardziej hip-hopowym prezydentem w dziejach Stanów Zjednoczonych? Szkoda, że odchodzący prezydent pokazał niskie pobudki, jakimi często kierują się raperzy.